Znów spojarzałam na tę kartkę. Było wiele wątpliwości na ten temat, ale podobam mu się. Rozglądając się po pokoju, zastanawiałam się jak by mu podziękować. Nikt nic nie wie o psychice chłopaków. No, w każdym bądź razie, ja i moi najbliżsi.
Usiadłam na łóżku, bo zielonego pojęcia nie mam o czym nawet myśleć. W tej chwili ktoś zapukał do moich drzwi.
- Zrobiłam kolację.... Przyjdziesz do jadalni czy mam ci ją tu przynieść ? - zapytała moja mama. Zanim weszła uważnie rozejrzała się po pokoju. Ja nic nie sprzątnełam po tej "niespodziance". Świeczki nadal się paliły. Mama spojrzała na mnie pytająco.
- Ekhm... Ja pracuję nad nowym wyglądem pokoju.
Dopiero wtedy weszła. Usiadła spokojnie przy mnie i myślała. O czym ? Nie mam pojęcia.
- Wiesz - zaczęłam mówić. - mam do ciebie pytanie.... ... no wiesz.... chłopaka ?
Mama zaskoczona moim pytaniem odpowiedziała.
- No.... jakby co, ja jeszcze nie chcę mieć wnuków. - i odeszła.
Zaśmiałam się. W sumie, to cały czas można się u mnie śmiać. Ale wsparcia nie dostałam. I w tym domu sie dostanę. W sumie to nikt mnie tu nie rozumie. i dlaczego mam się kisić jak ten Korniszon i myśleć co by było gdyby? Zamiast tego łatwiej i lepiej dla mnie będzie, jeśli z kimś o tym pogadam.
Turururum! Zabrzmiała dobrze mi znana melodyjka na SMS. Od kogo? Od Gosi!
- " Co tam u cb ? " - pisała
- " A dużo by odpowiadać. Mogłybyśmy się spotkać we trójkę? No nie wiem u cb ? "
- " Właśnie miałam ci to zaproponować. Monika może, a ty? "
I co tu robić? Wątpie czy mi pozwolą... A może ucieknę? I tak nikogo tu nie obchodzę. Złapałam za mój plecak przygotowany od zawsze na taką sytuację.
- " Zaraz u cb będę " - odpisałam Gosi.
Postanowiłam że wyjdę przez okno. Jest prawie nad powierzchnią ziemi. A skoro uciekam to bez pozwolenia, więc zostawiłam na stole kartkę z napisem:
Ponieważ nikt mnie w tym domu nie rozumie, idę na jedną noc do Gosi
Natasza
Wyskoczyłam przez okno z torbą na ramieniu. Poszłam n pzód domu. Okey, pierwszy etap z głowy. Teraz muszę tylko wskoczyć na rower i pojechać do dziewczyn. Już, mam biec i... o nie! Przy rowerach kręci się dzieciarnia. Jużmiałam zawrócic i uciec o 1 w nocy, ale zauważyłam Jacka..
- Ostatnia deska ratunku....- pomyślałam. Złapałam za komórkę i zadzwoniłam do niego
- Hej młody!
- Czego chcesz ? - odpowiedział
- Wiesz, musze ci coś powiedziecć.... trampolina jest wolna.
- Trampolina jest wolna!? - wykrzyknął na cały głos, i dzięki temu dzieciaki na śmierć i życie zaczęły się ścigać do trampoliny. A ja skorzystałam z okazji. Szybkim susem znalazłam się przy rowerach, chwyciłam moje " Złotko "i szybko ruszyłam ku Gosii.
Tak! Udało mi się! To była dopiero udana akcja!
***
- Naprawdę tak zrobił? - Gosia mówiła z niedowierzaniem.
- Wow, postarał się! - Monika uśmiechała się wesoło.
- A wiecie co jest najgorsze? - rzuciłam się na śpiwór - że nie wiem co dalej...
- Jak to ?! Nie wiesz?! -