Poszłam przygotować kolacje.
- Musi być doskonała - pomyślałam - Co by tu zrobić? Hmm... - obejrzałam się dookoła szukając podpowiedzi - Już wiem ! Zrobię tosty, kanapki i przepyszną sałatkę, tą z "Winiary" . Od czego by tu zacząć ? Ok, niech pójdą napierwszy ogień tosty, bo przeciez to takie trudne nie jest.
Okazało się że jest inaczej. Te od których zaczęłam szybo przygotowałam i włożyłam do opiekacza. Jak lampa przestała świecić, to szybko zabrałam sie do ich wyjmowania. Zapomniałam o tym że są gorące. Tak jak szybko je złapałam, szybciej wyrzuciłam przez otwarte okno na trampolinę. Szybko wyjrzałam czy komuś nie spadło na głowę, ale na szczęście to było tak. Wiktor zaczął być głodny choć jadł coś 15 minut temu. Wyciągnął ręcę do nieba i zawołał , pewnie dla jaj.
- Boże, daj mi chleba
A tu nagle wpadły prosto w jego ręcę moje niefortumne tosty. Zadowolona zaczęłam robić nastepne i wyjmowałam jak już trochę ostygły.
- Spoko, teraz kolej na kanapki.
Przygotowałam wędlinę, ser, pomidory, ogórki i sałatę. Ale nigdzie nie było chleba.
- Gdzieś ty jest skurczy byku. - wołałam czekając na odpowiedź. Ale nigdzie go nie było. Patrzyłam wszędzie. W chlebaku, w spiżarni. Nie ma !! Już miałam biec do sklepu, ale pomyślałam że babcia będzie mieć, no mieszkamy razem. Wiec poszłam do kuchnie, zapukałam... I nikt nie otwiera. Jeszcze raz... Znowu nic. Wiec powolutku otworzyłam , spojrzałam... I nie wierze !!!
Babcia siedzi tuż przed telewizorem i oglada " Modę na sukces " . Miałam sie nagle pytać czy mogę, ale krzyknęła Ewa na dworze. Babcia wstała, podeszła do okna i z całej siły krzyknęła :
- C I S Z A !!! Ogladam film !!!
Siadła i oglądała dalej. Miałam już wyjść gdy zobaczyłam na stole 4 bochenki chleba, notes i długopisy. A żeby jej nie przszkadzać wyrwałam kartę z notesu i napisałam:
- " Babciu, nie chciałam ci przeszkadzać, więc wzięłam jeden bochen chleba, bo była konieczność. Pieniądze oddam jak sie upomnisz. Natasza "
Wzięłam bochen i szybko pobiegłam do naszej kuchni. Chleb poukładałam na talerzach i zrobiłam po kilka kanapek różnych rodzajów, jedne z pomodorem inne z ogórkiem i tak dalej można by wymieniać ale po co ?
- Ok, została sałatka z " Winiarzy " , ale na szczęście jest instrukcja - ucieszyłam się i ku mojemu zdziwieniu nic nie zchrzaniłam. Szybko zaczęłam układać talerze, ale ku mojemu szczęściu przyszła Ewa i mi pomogła. A przyszła dlatego, że Jacek ją uderzył (znowu). Szybciutko sztućce i talerze poukładałyśmy. Jak skończyłyśmy to przyszła cała reszta przygotować kolację. Weszli do jadalni i osłupieli. Znowu...
- No co ? - spytałam zdziwiona ich zdziwieniem
- Znowu to zrobiłaś. - powiedział Paweł
- A co ? - nie wiedziałam o co im chodzi
- No to. - mówił niemogąc wymyślić nic innego.
- Jakie 'to' ? - dociekałam. A jego jeszcze bardziej zamurowało
- Dobra jedzmy. - mój tata zasiadł do stołu. Zobaczył że inni jeszce stoją. - Choćta, choćta bo mnie was tu potrzeba. - zaśpiewał noi siedli.
Podczas jedzenia słyszałam że dzieciaki rozmawiały o tym "cudzie". No mam na myśli te tosty co "spadły z nieba". Śmić mi się chciało, a zjadłam też podczas robienia kanapek więc uciekłam na moje ulubione miejce, na drzewo z którego jest piękny widok na ogród. Chwile siedziałm zadumana, chwilę się śmiałam z tych tostów...
- Żyjesz ? - usłyszałam z tyłu, a taka wystaszona byłam że odwracając się spadłam na ziemię. Na chwilę miałam czarno w oczach ale gdy je otworzyłam , zauważyłam Pawła.
- Jej - powiedziałam zmieszana. - Widocznie ty też masz talent.
- No wychodzi na to że tak. - zaśmiał się - Ale wracając do wypadku, nic ci sie nie stało.
Dopiero po tych słowach poczułam ból w lewym ramieniu.
- Ach, troche boli - próbowałam się podnieść i blisko było do kolejnego wypadku, ale Paweł mnie złapał.
- Uważaj, bo stracę powód... - i ugryzł się w język
- Dla którego ...? - spytałam czekając na odpowiedź
- Bo stracę powód... Dla którego bym nie poszedł z tobą na spacer - szybko dokończył i zostawił mnie na ławce. - Poczekaj chwilkę, pójdę po zimny okład na twoje obicie.
I zostawił mnie. Zastanawiałam sie czy będzie ono długo bolało, ale zdąrzyłam je rozmasować, a on jeszcze nie przyszedł.
- No ja to mam prawdziwe szczęście.
Już miałam iść do pokoju poczytać coś, a tu nagle wyskakuje Paweł
- No gdzie to mi uciekasz?
- No wiesz, nie chcaiłao mi się czekać tak długo. A tak wogóle to gdie idziemy?
- Do parku. Słyszałem że jako jedyni macie Tulipanowca. Pokazałabyś mi go.
- Chętnie. - uśmiechnęłam się i poszłam na ulicę.
Chwilę tak szliśmy, nieodzywając się. Potem rozmawialiśmy o czym ? No ba, że o tostach. Gdy sią dowiedział jak było naprawdę, prawie wywalił się ze śmiechu, w rów. Otrzywiście, złapałam go żeby nie spadł, ale okazało się że jest cięższy niż myślałam i spadłam razem z nim. Mnóstwo śmiechu. Wtedy dopiero spojrzałam mu w oczy tak z bliska. Były brązowe. Szybko wstałam, oczepałam się i powiedziałam:
- Wstawaj, Tulipanowiec niedaleko. - i zaczęłam biec truchtem
On szybko wstał, oczepał się i zaczął mnie gonić. Gdy był już jakieś 3 kroki za mną dopiero go zauważyłam i biegłam jeszcze szybkiej. W końcu stanęliśmy przy drzewie.
- Piękny jest. - powiedział Paweł
- No, tylko szkoda że tak mało osób pięlęgnuje go.
Więc niemając nic innego do roboty zaczęłam sprzątać śmieci. Paweł za mną. Gdy już skończyliśmy zapytał mnie:
- Natasza... Czy ty masz.... Eh... No.... Sympatię? - wreszcie z siebie wydusił
Ja trochę zdziwiona na niego popatrzyłam. Żeby chłopak pytał o uczucia ? Widocznie jest wrażliwy
- Ja... Ten... No.... - niewiedziałam że "wyznanie" miłości jest takie trudne. Ale jak zobaczyłam jego twarz, to było proste że zrozumiał.
- A ty ? - spytałam
- Ja nie mam sympatii - powiedział i spojrzał w lewo w dół. To znak że kłamie. Oglądało sie całe 2 sezony "Lie to me" . I mam tę zdolność, rozpoznawania kłamstwa. Ciekawe, czy on ma tam gdzie mieszka jakąś dziewczynę? Jeśli tak to dlaczego zarywa do mnie? A może tam nie ma nikogo i to jestem ja tą jego wybranką. Tego nie wiem, ale czas odpowie.
- Chodżmy już. - powiedział tak sucho jak wtedy gdy przyjechali.
- Ok - powiedziałam bez sprzeciwu.
W drodze do domu wogóle nie rozmawialiśmy. Jednak gdy weszłam do pokoju i usiadłam na łóżku, to poczułam,że naprawdę go kocham.
To był naprawdę niesamowity wieczór. Ciekawa jestem, czy jutro będzie tak samo.