Prawie jak z Bajki - Bo bajek w życiu nie ma ...
Menu...  
  Home
  About the book
  Chapters
  => Rozdział I
  => Rozdział II
  => Rozdział III
  => Rozdział IV
  => Rozdział V
  => Rozdział VI
  Leave a message
  Guest book
  Rate my site
  Newsy
  Statistics
  I recommend blogs...
  Login
(c) Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozdział V
- 5 -
Kwiaty

 


Obudziłam się wcześnie rano. Śniło mi się że robiłam śniadanie. Popatrzałam na zegarek która godzina, a obok leżała karteczka.
- " Wszystkim smakowała kolacja, więc zrób śniadanie, na godzinę 8.00 . "
Była godzina 6.27.
- Jak to się stało że tak wcześnie sie obudziłam ? - zastanowiłam się, i szybko zasłoniłam twarz dłońmi, bo słońce mnie bardzo raziło. - No, mam już odpowiedź.
Szybko wstałam, trochę się porozciągałam, ubrałam i pobiegłam do kuchnii robić to nieszczęsne śniadanie. Postanowiłam że będzie chleb i warzywa, by każdy se zrobił taką kanapkę na jaką miał ochotę. No, takie tradycyjne Polskie Śniadanie. Poszukałam w szafce obrus, by dać na stół do jadalnii, bo mamy szklany stół i ostatnio każdy się w niego wali.
Wiec położyłam obrus, i talerzyki, te małe. Wyciągałam sztućce z szuflady, i jak się obuciłam to zobaczyłam Pawła z jego młodszym bratem Mateuszem. Z wrażenia upuściłam widelec który miałam w dłloni.
- Czy ty nie masz czasem spać? - spytałam go lekko krzycząc. Była godzina 7.04.
- Ciszej trochę. - uciszył mnie - Młody jest głodny.
- Brzuch mnie boooli. - powiedział to takim tonem że musiałam u coś dać. Zrobiłam mu płatki z mlekiem
- Ok, wiem czemu Korniszon { to jego przezwisko } tu jest. A co ty tu robisz? Sam doszedłby przecież. - spytałam Pawła.
- A ja przyszedłem pomóc robić ci śniadanie.
- A jak to sie stało śe ty o tym wiesz ?
- Bo po spacerze poszłaś do siebie do pokoju, a tymczasem cały dom zebrał sie w jadalnii i zastanawialiśmy sie kto ma zrobić śniadanie. Wypadło na ciebie. Robiliśmy losowanie, bo każdy chciał kogo innego.
- No, nie dość że robiłam i m kolacje to jeszcze mam robić śniadanie ? -powiedziałam to z wyrzutem na niego, choć to nie była jego wina. - Świetnie.!!
- Ale nie jesteś sama. - powiedział i popatrzył na mnie jak na słodkiego kotka. Zarumieniłam się
- Ej, ja chce do łazienki. - zawołał Mateusz, a jest na tyle mały że potrzebuje pomocy przy "tym:
- To twój brat. - powiedziałam i zabrałam sie do pracy. Paweł popatrzył na mnie spod byka.
- Ta to zawsze mnie wkręci. - powiedział pod nosem i poszedł w drugie drzwi po lewej z Mateuszem.
- Ok jestem gotów do pracy - powiedział Paweł zacierając ręce do roboty
- A gdzie młody... - zapytałam.
- Chciało mu się spać więc zaprowadziłem go do domku. Dobra, to co dziś robimy.?
- Zamiast wiedziec co jest na śniadanie, to może zajmij sie robotą - i podsunęłam mu miske pełna warzyw. - Obierz co się da i pokrój.
Udawałam niedostępną, jak to Stefka radziła Fredce w " Fineasz & Ferb ". Tak dla jaj. już chciałam mu powiedzieć, że se z niego żartuje, ale on widocznie wziął to na poważnie. Kiedy on kroił warzywa, ja rozłożyłam talerze na stole, i sztućce. Potem zabrałam sie za krojenie chleba. Wszystko szło dosyć szybko.
- Ok, teraz warzywa poukładaj na talerzu i połóż na środku stołu.
- Hm, fajnie tak robić razem śniadanie - powiedział i spojrzał mi w oczy. Zakłopotałam się.
- No, widzę że wszystko gotowe - uciekałam słowami od niego, a sama miałam ochote pobiec hen, gdzieś tam daleko... - No, nie mam już nic do roboty. Strzałka... - i pobiegłam szybko na drzewo. Nie miałam czasu by nawet porządnie bujnąć się na huśtawce, a wołali na śniadanie. Paweł siedział przy Michale i Wiktorze, a ja siadłam dokładnie na przeciwko, koło Ewki i Kornelii.
- Mmm... Pyychota - zawołał Jacek
- Noo... - odpowiedzieli mu chórem inni chłopcy.
- Nataszko... - zaczęła mówić mama
- O nie !! Nie mam zamiaru robić kolejnego śniadania, czy kolacji.
- Skąd wiesz o czym myśle ?? - spytała mnie
- " Twoje słowa mówią jedno, ale w oczach kryje się cała prawda. " - rzuciłam i poszłam do siebie do pokoju, wywieszając tabliczkę
" Nie wchodzić !!! "

* * * 

- Hmm... co by tu porobić ?? - obejrzałam się po pokoju. - O ! Nowe książki!
Pierwsza była o Dzikich zwierzętach, druga o Planetach, a ostatnia o Szyfrach.
- Hmm... To może być ciekawe. - otworzyłam i zaczęłam czytać. Na samym końcu było kilka przykładów. Gdy próbowałam napisać " Jestem cool " , to ktoś zapukał do drzwi
- Kto tam ??
- To ja - usłyszałam Jacka. - Jest ze mną Ewka. Chcesz pojeździć na rolkach ??
Chciałam ich wyrzucić, ale to nie na nich byłam wściekła, więc ich wpuściłam
- Wiecie co, nie chce mi się jeżdzić, ale za to razem możemy się nauczyć nowego szyfru.
- Super... - powiedziała Ewa. Oboje nagle rozpromienili się, pewnie dlatego, że będą umieli coś nowego.
Nauka zajęła nam sporo czasu
. Byłam już tym znudzona, a młodzi polecieli się pochwalić, więc postanowiłam sie przejechać na rolkach. Samemu zawsze inaczej, prawda ? Gdy sobię wjechałam na pobliską górkę, zobaczyłam ze ktoś tam idzie, i była to znajoma twarz. No nie wierze, to Paweł.!! A co dziwne, to nie jechał on na tych swoich rolko-butach. ( ostatnio są takie modne ). Skoro nie jeżdzi to musiał coś innego robić... Ale jakiś taki gruby się wydawał... A nie... On niósł coś tylko co ?? Żeby sie o tym dowiedzieć, postanowiłam że będe zachowywać się jak najbardziej naturalnie... Gdy był jakieś 10 metrów przede mną, rozpoznał moją twarz. Wtedy schował to co niósł w rękach.
- Gdzie ty tak chodzisz po mieście, i to bez obeznanego w terenie przewodnika? - zapytałam go.
- Yyy... Byłem w sklepie... - powiedział trochę zmieszany Paweł
- To coś ty taiego kupił, że to chowasz? - ciągnełam dalej - Nie wstydź sie tym, że dużo jesz. Tak już jest w lecie.
On jakby na to czekał. Widziałam jak odetchnął głębiej, poczuł ulgę.
- Hmm... Po twoim zachowaniu moźna wywnioskować, że nie miałeś na myśli tego co ja myślałam że masz na myśli, prawda...
- Słucham.... - zapytał takim głosem jakby to była jego ostatnia ucieczka. Miałam już usłyszeć od niego wyjaśnienie ale...
Zaczęłam się od niego oddalać. Pewnie to był kolejny sen. Przygotowałam się do tego że obudzę się w moim mięciutkim łóżeczku. O nie!!! To jednak nie sen.... Miałam przecież rolki na nogach i zjeżdżałam sobie teraz z górki. A Paweł nie biegł by mnie złapać, tylko znikł. A ja myślałam że to gentelman...
- JACEK !!!! - zawołałam ile sił miałam w tchu....
On na szczęście w porę mnie zauważył. Skoczył szybko na drogę i wystawił rękę. Bo kto umię mnie zatrzymać używając tylko jednej ręki? No oczywiście że mój brat. Już tylko kilka kroków. Chwyciłam go za ręke. Dobrze że mnie nie puścił, bo bym zaliczyła glebę.
- Wow ! Dzięki że mnie złapałeś. Jeszcze troche i bym była marmoladą.
- Nie ma za co. Ale jednak bardziej się o rolki martwiłem. Przecież mamy tylko jedne.
Zaśmialiśmy się. Odwróciłam się, by sprawdzić czy Paweł jednak tam jest, ale go nie było. Uciekł szybko do swojego pokoju z tym co tam miał. Tylko co to mogło być ?


* * *



Po obiedzie spojrzałam na moją komóreczkę:" Zaraz będziemy u cb . M & G " - taka była treść SMS - a. I faktycznie, chwilę później u mnie były. Monia i Gosia. 
- Hej Saszka !! I co? Dostałaś ? - zapytała Monia
- Co ? - spytałam zdziwiona.
- To jeszcze ci nie dał ? - zdziwiła się Gosia
- Kto ? - nie wiedziałam o co im chodzi
- No Paweł - odpowiedziały niemal jednocześnie
- Paweł ? Co on niby miał zrobić ? Ostatni raz gdy go widziałam na górce. Widocznie wracał ze sklepu, bo coś tam chował , ale... - i wtedy prawda wyszła na jaw.
Dziewczyny popatrzyły na mnie i zobaczyły ze kapuję. 
- Skoro... - zaczęłam rozmyślać na głos - wy mnie o to tak wypytywałyście.... To skąd o tym wiedziałyście...?
- Ups. - cicho powiedział Monika
- No, pewnie pamiętasz tę kłótnię z Moniką co nie ? - zaczęła wyjaśniać Gocha - Co niby bardziej lubi ją od ciebie.... Bo on...
- Pytał mnie gdzie jest Kwiaciarnia. - wypaplała Monika. Szybko zamknęła sobie usta, ale Gosia i tak na nią popatrzyła jak byk patrzy na kolor czerwony.
- Proszę, proszę, proszę.... - mówiłam i chodziłam dookoła dziewczyn - I my jesteśmy przyjaciółkami ?
- Mówił ze to niespodzianka ! - próbowała się wytłumaczyć Monika.
- Spoko, wybaczam wam - i siadłam na cegłach które są w ogrodzie i czekają az dziadek wybuduje nowy komin. Dziewczyny siadły obok mnie. Po chwili ciszy odezwałam się:
- Czyli w sensie ze to.... Ta cała sytuacja... To wszystko specjalnie....? 
- No... On cie naprawdę lubi.... I zauwazył ze ty go tez... - powiedziała Gosia
- Ale tak jak ty, nie ma pojęcia jak ci to powiedzieć.... - dokończyła Monika.
- Hmmm..... Krótko mówiąc, mooożemy być razem ?? - zapytałam niepewnie i popatrzyłam na dziewczyny. Miały minę Poker Face. No wiecie, tę z komixxów. Ale mniejsza o tym...
- Tak, bo wiesz,.. - mówiła Gosia - jest między wami jakaś chemia... - po chwili ciszy powiedziała - Tylko nie myl z tą Chemią co mamy w szkole.
Zachichotałyśmy.
- No tak, chemia jest, wy możecie być, ale między wami jest... setki kilometrów, więc jak tu utrzymać jakiś związek - Monika tym zdaniem skończyła marzenia. No oczywiste jest że dostała z łokcia od Gosi. Monia od razu skapowała ze jej uwaga nie była na miejscu. Z niecierpliwością czekały na moją reakcję. A ja...
- No dosyć siedzenia, cza rozprostować nogi.. - i pobiegłam na trampolinę, dziewczęta za mną. Całe szczęście była ona wolna. Tak wyszalałyśmy że potem..... w sumie sama nie pamiętam. Ale to zapamiętałam:
- No, późno się robi, musimy iść - żegnała się Monika - Pa !
- Powodzenia - szepnęła mi na ucho Gosia
Niemając nic do roboty, a byłam wycieńczona więc poszłam na kolację. Na moje nieszczęście była jajecznica... której niecierpię. Co prawda, to było pierwsze danie które nauczyłam się sama robić. Ale tak mi zbrzydł ten smak...
Wszyscy oczekiwali na jajecznicę, a niechcąc wyglądać jak idiotka, poszłam do kuchni, zrobiłam sobie kanapkę z serem i poszłam pobujać sie na hamaku. Był zachód słońca. Komary zaczęły gryść tak zawzięcie, że uciekłam do pokoju. Przed samymi drzwiami, zauważyłam że świeci się światło
- " No pięknie, Ewka bawi się z Kornelią w moim pokoju, że też nie mam szyfru...." - pomyślałam i otworzyłam drzwi.
Gdy zajrzałam to nie uwierzyłam....... Cały mój pokój był ozdobiony świecami i pachniał moimi ulubionymi kwiatami... Lawendą.... Na biurku swiece były ułożone w kształt serca. W środku były róże, a na różach karteczka

 

P  B   .    S
O  A  M  I
D  S   I    Ę                                                                      
O  Z   .     .
                                                                           P.B.


To był szyfr którym nauczyłam dzisiaj pisać Jacka , Ewkę noi oczywiście siebie!!. Piszę tu " Podobasz mi się.. P.B. " P.B. to jego inicjały
- " Heh, faktycznie nie wiedział jak mi to powiedzieć" - pomyślałam w duchu  uśmiechnęłam sie sama do siebie...
 
Legenda Menu...  
 
Nazwa użytkownika:
Hasło:
 
Inne...  
 
Dodatki na bloga
.................................................................... ....................................................................
Dodatki na bloga
................................................................
 
11 odwiedzający
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja